Problemy spotkań przy świątecznym stole
Zdrowych, wesołych, spokojnych…
któż nie chciałby takich świąt? Od tygodni obecna w centrach handlowych świąteczna atmosfera – choinki, aniołki, kolędy – nie dla każdego oznacza powrót do pełnych radości i ciepła wspomnień z rodzinnego domu, nie każdemu wróży wytęsknione spotkanie z bliskimi, nie każdego wprawia w miły, nawet jeśli nieco nostalgiczny nastrój.
Osobom, których dzieciństwo i dorastanie naznaczone były przede wszystkim bolesnymi problemami rodzinnymi, trudno jest włączyć się w radosne oczekiwanie i cieszyć na święta. Wracają smutne wspomnienia – tych wigilii, podczas których doszły do głosu niezałatwione sprawy, latami wlokące się konflikty, zawiedzione nadzieje… Ojciec znowu się upił, mama płakała, a reszta rodziny próbowała zrobić dobrą minę do złej gry, ale i tak napięcie nie dawało nikomu dobrze się poczuć i pobyć z innymi tak po prostu, bez nerwowego wyczekiwania, co stanie się za chwilę. Wspomnienia świąt, które spędzali z poczuciem, że bliscy – choć tak potrzebni – są w istocie bardzo dalecy i niedostępni. „W czasie świąt masz tak jak zawsze – tylko sto razy bardziej” – powiedział ktoś mądry i miał jakże bolesną rację.
Co gorsza, każde kolejne, także te właśnie nadchodzące święta budzą tęsknotę i nadzieję – za tym, czego się nigdy nie miało i za czym człowiek tak bardzo tęskni. A może, jeśli się wystarczająco postaram, to tym razem się uda? Może tym razem będę mógł po prostu spokojnie ubrać choinkę z siostrą, z mamą polepić pierogi, z tatą obejrzeć jakiś film? Może tym razem obejdzie się bez wzajemnych pretensji, awantur i łez? Każde święta to nowe rozdanie, nowa szansa. I cóż z tego, że dotąd się nie udawało? Przecież jest tak pięknie, tak bardzo się postaraliśmy – pyszne jedzenie, piękna choinka, kolędy… Wszystko wokół jasne, radosne – dlaczego więc ja wciąż nie mam w sobie spokoju i radości?
Niestety, nadzieja ożywiana dziecięcą tęsknotą nie ma szansy się spełnić, pozostaje jedynie iluzją. Od lat nierozwiązane problemy odkładają się w rodzinie jak toksyczne odpady, trujące atmosferę i relacje na wiele lat naprzód. Nie na wiele zdają się nawet najszersze życzenia i obietnice składane przy opłatku. Wystarczy chwila, by napięcie rozładowało się tak samo jak zawsze – awanturą, płaczem, trzaśnięciem drzwiami…
Dla osób z rodzin dysfunkcjonalnych święta są szczególnym wyzwaniem. Stają one przed trudnym wyborem: na ile – po raz kolejny – mieć nadzieję, że będzie lepiej, a na ile zadbać o siebie i urealniając swoje oczekiwania być na święta z rodziną tyle, ile jest się gotowym? Czasami pomaga uświadomienie sobie, że bliscy to nie tylko rodzina. To także zupełnie niespokrewnieni życzliwi ludzie – przyjaciele, sąsiedzi, znajomi. Może to właśnie z nimi można spędzić choć część świątecznego czasu. Można też ograniczyć czas spędzany w domu, przy stole – zaplanować inne aktywności, część świąt poświęcając na własne hobby, wyjazd itp.
Ważne też, aby ci, którzy mogą się świętami naprawdę cieszyć zrozumieli napięcie i niechęć tych, dla których są one obciążeniem i wyzwaniem. Niesienie brzemienia bolesnych świątecznych wspomnień potrafi im odebrać radość, która dla innych jest tak oczywista, że wręcz konieczna.